GKS Olszówka - strona nieoficjalna

Drugi mecz w wyższej klasie rozgrywkowej był nadzieją dla zawodników GKS na przełamanie się po falstarcie w pierwszej kolejce.Niestety przed meczem było wiadomo że jest to zadanie trudne. Do Przykony bowiem podopieczni Kamila Ignaczaka jechali osłabieni brakiem dwóch filarów z podstawowego składu - obowiązki zawodowe zmusiły do pozostania w domu Przemysława Rucińskiego i miejscowego Andree Pirlo zespołu - Dawida Soleckiego. Obowiązki strażackie nie pozwoliły na udział w tym meczu Aleksandrowi Ziółkowskiego. Stąd roszady w składzie. Od pierwszych minut na boisku zameldował się Kamil Atłas.
Mecz zaczął się dla drużyny GKS nie najlepiej, gdyż już po 20 minutach Olszowianie przegrywali 3-0. Widać że formacja obronna w naszej drużynie nie funkcjonuje najlepiej bez Mirosława Wolskiego.
Cóż...statek bez kapitana nie popłynie daleko na wzburzonych wodach tak obrona potrzebuje nowej ostoi obrony na trudnych terenach A-klasowych boisk. Jedyną wartą odnotowania sytuacją dla GKS Olszówka w pierwszej połowie była bomba z ok 25 metrów z rzutu wolnego Dawida Bryla która minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki gospodarzy tego spotkania. Do przerwy 3-0.
Po zmianie stron gra Olszówki wyglądała już zdecydowanie lepiej czego efektem była bramka z rzutu karnego podyktowanego za faul na Piotrze Mikołajczyku. Pewnym jego egzekutorem tak jak w poprzedniej kolejce był Hubert Tański.
67 minuta, dośrodkowanie z prawej strony boiska, w powietrze najwyżej wychodzi Adam Strumiński i bramkarz drużyny przeciwnej z trudem wybija piłkę na rzut rożny.
79 minuta, główka Piotra Komodzińskiego i tym razem bramkarz nie ma nic do powiedzenia.
82 minuta, wielokrotnie ostro grający Łukasz Atłas zostaje napomniany drugą żółtą kartką i w konsekwencji otrzymuje czerwony kartonik. Kto wie czy gdyby nie druga żółta kartka trener Ignaczak nie zmieniłby go i na boisku zameldowałby się Paweł Komodziński.
Po napomnieniu czerwoną kartką starszego z braci Atłasów do głosu znów zaczęła dochodzić drużyna przeciwna. 83 minuta, strzał z daleka i końcami palców w ślicznej robinsonadzie Adrian Rosiak ratuje GKS przed utratą bramki. Jednak w 85 minucie ten bramkarz ratując drużynę przed utratą bramki otrzymuje czerwoną kartkę za zagranie piłki ręką po za polem karnym. Gramy w dziewięciu...na boisku melduje się Przemysław Wieczorek a na ławce rezerwowych siada Piotr Mikołajczyk. W przeciągu 5 minut tracimy jeszcze dwie bramki. Wynik 5-2....wynik wysoki ale pamiętajmy że prawie 10 minut przyszło Nam grać w 9. Cóż....za mecz należy pochwalić Roberta Pietrzaka któremu nie brakowało ambicji i parokrotnie szarpał swoim skrzydłem napędzając akcję drużyny GKS. Należy również dostrzec pracę sędziego głównego tych zawodów który nie wypaczył wyniku meczu i sędziował sprawiedliwie dla każdej ze stron,
Pozostaje mieć nadzieje że w następnym meczu ligowym odbijemy się od dna i spotkanie domowe z Orłem Kawęczyn będzie tym meczem w którym zdobędziemy pierwsze punkty...najlepiej trzy punkty.
Jednak kto wie, czy jakby problemów kadrowych było mało nie przyjdzie Nam grać w tym meczu bez zawieszonych za czerwone kartki Adriana Rosiaka i Łukasza Atłasa...cóż....warto pamiętać słowa piosenki Budki Suflera " a po nocy przychodzi dzień, a po burzy słońce"
Oby nastał ten dzień i słońce w końcu zaświeciło dla Nas!!!

/MO/

• Komentarzy [0]
• czytano: [383]
• DO